Oby!
Prawdę mówiąc, odkąd skończyłam 10 lat i przestałam dostrzegać urok w robionych przez siebie laurkach, chyba zaprzestałam obdarowywać najbliższych własnoręcznie robionymi prezentami. Owszem, pojawiały się wyjątki, ale przecież bez nich nie ma reguły. Tak jest i w tym przypadku.
Jednak nie o prezentach dziś.
Jakiś czas temu trafiłam w Internecie na zdjęcia cudownych, koronkowych bombek ... No ok, przyznaję- skradły moje serce. Zainspirowały mnie do zrobienia własnych- nie takich samych, ale przecież o to właśnie chodzi, by się różniły :)
Korzystając z tego, że sklepowy sezon świąteczny rozpoczął się już 1 listopada, ja rozpoczęłam wielkie poszukiwania szklanych, oszronionych bombek. Z pozoru był to najłatwiejszy etap całej tej koronkowej roboty.
Z pozoru...
Dla tych, dla których świat się zawalił, gdy dowiedzieli się, że święty Mikołaj nie istnieje, mam kolejną złą wiadomość: sklepy nie są już zasypane pudełkami z delikatnymi szklanymi bombkami, we wszystkich kolorach świata. Ciężko jest znaleźć średniej wielkości bombkę, bez zdobień, niewykonaną z plastiku...
Rozumiecie?! Koniec tłuczenia bombek przy ubieraniu choinki, koniec konkursów na "najwytrwalszą", które moja kuzynka uskuteczniała w dzieciństwie z pasją maniaka... KONIEC...
Brakuje jeszcze tego, żeby ktoś wymyślił nieplączące się lampki, a do tego takie, które nie robią świątecznych psikusów. Bo chyba nie tylko w moim domu lampki przed założeniem na choinkę działają, a tuż po, tracą tę magiczną moc? ;)
Dobra, koniec tych smętów, wracamy do poszukiwań. Ostatecznie znalazłam oszronione bombki w wersji nie do zniszczenia- optymistycznie (co by nie powiedzieć, że naiwnie) uznam to za wartość dodaną produktu. Potem poszło już niemal z górki- biała konturówka i... Halo, "Houston, mamy problem!"- biały, półmatowy brokat, bez efektu opalizacji. Kiedy prosiłam o to w sklepach różnej maści, patrzono na mnie, jak na przybysza zza światów. Ale udało się! Znalazłam ten bajecznie skrzący się pyłek, który miał oddać na bombce efekt pięknego, białego śniegu.
Wprawdzie owe damy, pełne krągłości, ubrane jedynie w koronki, nie były wdzięcznymi modelkami (dobra, powiedzmy sobie prawdę- fotograf był do bani) i nie chciały pokazać się w pełnej krasie, ale... Zobaczcie sami.
Po metamorfozie
I przed metamorfozą
Pięknie Katarzynko :), cudne te Twoje bombeczki, zresztą jak wszystko :)*
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo, baaardzo mocno :* tym bardziej cieszą te słowa, patrząc na to, jakie Ty cudeńka tworzysz :)
OdpowiedzUsuń