Zaczęło się :)
Niemal wszystkie prezenty już kupione...tzn. tfu...Zamówione u Świętego Mikołaja. Powoli można zacząć pomóc Mu w opakowaniu tych wszystkich podarunków.
Nie wyrzekam się gotowych torebek, ale uwielbiam ten moment, kiedy dostaje się prezent, w napięciu rozrywa papier, szuka szybkiego sposobu, by otworzyć pudełko i ujrzeć wreszcie tę "niespodziewajkę".
Poza tym... jest w tym trochę egoizmu z mojej strony- czerpię podwójną radość z dawania prezentów :) Uwielbiam je opakowywać.
Swego czasu ponad wszystko ubóstwiałam zwykły, szary papier pakowy. Nawet nie wiecie ile daje możliwości! Jest super uniwersalny i fajnie współgra z wieloma kolorami i strukturami. Przede mną jeszcze kilka prezentów do zapakowania, więc zapewne wykorzystam dobrze znane mi patenty sprzed lat.
Poza tym... jestem zbieraczem! Tak, to niestety prawda. Zbieram wszelkie fajne kokardki, sznury, papiery, koraliki, skrawki filcu, kwiatki, listki... Tak naprawdę wszystko co "może się przydać". Wprawdzie zajmuje to trochę miejsca, ale najczęściej ratuje mnie w ekstremalnych sytuacjach, kiedy nie mam konkretnego planu i szukam "inspiracji".
A jak było w tym przypadku?
Dostałam dwie książki i rulon fioletowego połyskującego papieru, z pytaniem: "Zapakujesz?".
Ba! Też mi pytanie... pewnie, że zapakuję ;) Wprawdzie poza prezentami i papierem miałam... nie miałam nic, ale w ostateczności szybkie przeszukanie "podręcznego kartonu" podsunęło mi pewien pomysł. Prosty-to fakt, ale sądząc po reakcji Martyny, okazał się chyba mocno zadowalający. :)
Drugi prezent w stylu "królowej zimy", to już moje zamówienie u brzuchatego staruszka z siwą brodą. Nie zdradzę, co jest w środku, bo pudełko trafi do właścicielki dopiero w niedzielę, ale możecie za to zobaczyć jak prezentuje się jego "stylizacja". ;)
Póki co nic nie zapowiada, by tegoroczne święta miały być "białe", stąd mała namiastka bajkowych śnieżynek na opakowaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz