Nie mam jeszcze tego pudełka po kokardy.

Wprawdzie nie jest to swieżynka i z pozoru mogłoby się wydawać, że ten egzemplarz powinien mi się już znudzić, ale... jakoś tak polubiłam go od pierwszego tyknięcia.

Może to przez te groszki?
A może przez niby-garbuska?
Nie wiem... Lubię, to lubię. Na co drążyć temat?!

Bardziej zastanawia mnie to, z jakiego powodu do tej pory Wam tego nie pokazałam.
Pewnie w ferworze przeprowadzki pakowałam nie tylko walizki, ale i zdjęcia. ;)

Na szczęście bagaże już dawno rozpakowane, więc i porządki na komputerze zdążyłam zaliczyć.
To patrzcie co tam znalazłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz