Nie, nie...
Źle mnie zrozumieliście. Nie ujawniłam się z byciem czarownicą. Jeszcze nie teraz.
Chodzi o to, że dziś cały mój dzień przebiega pod hasłem "porządki".
Co by nie mówić, poleciałam po całości...
Posprzątanie mieszkania to żaden wyczyn i żadne święto, ale idąc za ciosem uporządkowałam też swoje torebki i pulpit. Nie wiem co z tego zaskoczyło bardziej mnie samą...
Ale powiem Wam, ciekawa sprawa... Nie uwierzycie!
Okazuje się, że jednak w damskich torebkach nie żyją żadne ukryte potwory, żywiące się długopisami i chusteczkami. W każdej torebce, ku ogromnemu zdziwieniu, znalazłam minimum 2 pisadła i 3 paczki chusteczek... Zupełnie nie wiem, gdzie one się podziewają, kiedy usiłuje je znaleźć. Magia, magia...
No i wyobraźcie sobie, że dzięki tym porządkom odkryłam jeszcze coś- mój pulpit na komputerze dalej przyozdabia garbuskowy porszaczek... Już prawie o nim zapomniałam. A on, biedny taki, przygnieciony śmieciami wszelkiej maści, stał tam grzecznie i czekał aż posprzątam ten jego garaż. :D
Co ciekawe, mój pulpit poza plikami o wdzięcznych nazwach: "mgr", "magisterka1", "magisterka 1 lepsza", "magisterka 1 lepsza nowsza", "magisterka ostateczna wersja", "magisterka ostateczna wersja nowsza" etc. posiadał niezliczoną ilość plików "kartka...".
Tak, słusznie się domyślacie. Okazało się, że mam jeszcze zdecydowaną większość eketronicznych wersji, przygotowanych na zamawiane exploding box'y :) A przeglądając je, przypomniałam sobie o dwu pudełeczkach, które czekają na wykończenie i nowych właścicieli. Dwa podobne, ale jednak zupełnie inne.
Które z nich byście wybrali?

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz