Asfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch ryby...
Wiem- przesadzam. Po fali upałów, te parę kropli jeszcze nie jest tragedią, ale ja nie dam się zwieść przebijającemu zza chmur słońcu... Wiem, że ten delikatny deszczyk zwiastuje nieuchronne nadejście szaro-burej (dla optymistów- złotej) jesieni. A jak jesień to zzZzZziiimno, deszczowo i chorowicie...
A czego nam potrzeba w dni, kiedy wyglądamy "jakoś tak niewyraźnie"?
Rutinoscorbinu? Być może, ale "jakby co", ja nic na ten temat nie mówiłam! W przeciwnym razie będę musiała każdy post rozpoczynać zastrzeżeniem, by przed przeczytaniem konsultować się z lekarzem lub farmaceutą.
Dlatego lepiej skupmy się na domowych sposobach.
Kiedy za oknem szaro, ponuro i deszczowo, a nas z nóg zwaliła choroba, dobrze otoczyć się ciepłym i wygodnym ramieniem własnego Połówka (tudzież Połówki- według własnych upodobań) i milusim kocykiem. Taki zestaw należy koniecznie okrasić kubkiem, ewentualnie wiadrem, pysznej herbatki (zgodnie z zasadą "jak ktoś zrobi, to lepiej smakuje", winien ją zrobić Polówek/Połówka) i wciągającą książką.
Ale warto pamiętać o czymś jeszcze... kiedy już tak leżymy pod tym kocykiem, w ciepłym, miłym towarzystwie i jesteśmy takie smarkate i pociągające musimy mieć pod ręką chusteczki. Ale nie byle jakie chusteczki... nie, nie nie.
Chusteczki w ozdobnym pudełku mają dodatkową moc!
Z tego samego założenia wyszła najprawdopodobniej nowa właścicielka tegoż ozdobnego opakowania. Wobec powyższego nie pozostaje mi nic innego, jak powiedzieć: droga Zamawiająca, niech moc będzie z Tobą, a nowy nabytek cieszy Twoje oko, bez konieczności częstego korzystania z jego zawartości ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz