Ziutka ledwo się do mnie wprowadziła, a już się zaczyna panoszyć. Nawet pompony sobie przywłaszczyła.
Co Ona sobie myśli, że jak ma plisowaną spódnicę i krótki topik, to kariera cheerleaderki stoi przed nią otworem?
Nic z tego :)
Swoją drogą, nie wiem co na to duet Bohoboco, który projektował kreację tej małej modnisi...
Zresztą to i tak bez znaczenia. Pompony uszyte są z myślą o pewnej małej Królewnie. Jednak zanim zawisną w Jej pokoiku, te 120 tiulowych kółek czeka jeszcze długa podróż.
Wiem, wiem... Pewnie chcecie zapytać czemu parę godzin wycinałam i zszywałam kółka, skoro mogłam w 5 minut nawinąć na formę parę metrów tiulu i osiągnąć ten sam efekt? Hm... bo efekt nie byłby "taki sam".
Ale powiem Wam coś w tajemnicy: te tiulowe pompony to bardzo niepokorne egzemplarze. Z pozoru takie poukładane, a chwila nieuwagi i pokazują różki... Dlatego teraz za karę trafiają do kąta, a właściwie do 8 kątów kartonowego pudełka. Tak zapakowane powędrują na pocztę, a potem w daleką podróż, by dotrzeć na urodzinowe przyjęcie 4-letniej małej damy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz